Chyba zjadłam całą lodówkę.
Wracam z moją ulubioną krótką formą.
Co by się stało, gdybyśmy metafory zamienili na przekaz dosłowny? Przeczytajcie nową miniaturę literacką.
Chyba zjadłam całą lodówkę
TELEFON
- Chyba zjadłam całą lodówkę! - krzyknęła Zuza do słuchawki, kiedy po raz kolejny żaliła się przyjaciółce, że nie może schudnąć.
- Jak zwykle przesadzasz - Anka była sceptyczna, bo znała humory Zuzy. - Wpadnę do ciebie wieczorem, to dopilnuję, żebyś zjadła jogurt, albo sałatkę, a teraz pobiegaj, spalisz co nieco.
Zuza rzuciła telefon na łóżko i sięgnęła po trampki, ale nie dała rady się wyprostować. Gniotło ją w okolicy żołądka. Zdążyła jeszcze krzyknąć, zanim upadła.
SOR
- Dajcie ją na USG. - Młody lekarz chciał wyjaśnić ten epizod, zanim wypisze pacjentkę do domu. Co prawda już w karetce odzyskała przytomność, ale nadal coś go niepokoiło.
- Tak bez powodu nie traci się przytomności - oświadczył i spojrzał w niebieskie oczy dziewczyny, jakby w nich szukał odpowiedzi.
WYNIKI
- Panie doktorze, pan zobaczy, to wszystko jakieś dziwne - asystująca na sorze pielęgniarka jako pierwsza zerknęła na opis USG.
Doktor westchnął. Patrzył przez moment na podkreślone grubym, czerwonym markerem słowa: lodówka i światło. Nie śmiał przeczytać na głos tego, co podsunął mu personel. Zastanawiał się, czy zamknął lodówkę, zanim wyszedł z domu, bo nic innego nie przyszło mu w tym momencie do głowy.
Jola Czemiel