Zenobia kręciła się tej nocy w swoim łóżku jak mucha w zupie. Przy trzecim obrocie spadła na podłogę.
- Auć! Co do cholery? - zapiszczała raczej niż krzyknęła, bo nawet rudy kot o imieniu Romeo, który spał w kuchni pod stołem, się nie obudził.
Podniosła się i dotknęła nocnej lampki. Pokój otuliło ciepłe, żółtawe światło, na tyle dyskretne, żeby nie razić w oczy, ale też wystarczająco intensywne, żeby kobieta dostrzegła na łóżku mokrą plamę.
- Zsikałam się? - wyszeptała. Jej lęki związane ze starością zaczynały się materializować.
Pochyliła się nad plamą, ale ta przesunęła się na drugi koniec łóżka. Zenobia zrzuciła na podłogę cienką kołdrę, którą wyciągała zwykle na lato z przepastnej szafy w przedpokoju i szarpnęła za prześcieradło. Plama przeskoczyła na materac - fioletowy, w wielkie białe magnolie. Sama wybrała, bo nawet siostra nie chciała jej pomóc, tłumacząc się jak zwykle brakiem czasu, ale Zenobia wiedziała, że siostrze było wszystko jedno, na czym Zenobia śpi. Najlepiej, żeby wcale nie istniała.
Teraz Zenobia widziała plamę wyraźnie. Jej kontury drżały, jak żywa rtęć, ale kolor miała zwyczajny, a raczej nie miała go wcale. Przez plamę przebijały kontury kwiatów i fioletowe fragmenty materaca. Zenobia zrobiła głęboki wdech. W nozdrzach zawirował jedynie zapach jej lekko spoconego ciała. Plama nie pachniała.
Dochodziła trzecia w nocy i Zenobia poczuła nieodpartą chęć, żeby z kimś porozmawiać. Poszła do kuchni i wzięła kota na kolana.
- I co my teraz zrobimy, Romeo? - Połaskotała kota za uchem, tak jak lubił. - Może ta plama jest radioaktywna, albo nas pożre? - Sama przestraszyła się swoich słów.
Wróciła do sypialni, ale tym razem w asyście kota.
- Podobno one wyczuwają złe moce - pomyślała.
Prześcieradło i kołdra ponownie trafiły na łóżko, a plama zwinięta w kłębek leżała na fotelu obok. Zenobia podeszła bliżej, na wszelki wypadek trzymając kota przed sobą, niczym Rzymianin tarczę. Romeo wyślizgnął jej się z rąk i wskoczył na fotel. Plama się przesunęła i kot wcisnął się między nią, a oparcie fotela. Zaczął mruczeć.
Jola Czemiel