Gdybyś kiedyś szedł uliczką Stary Arbat, na jej skraju zerknij proszę na drzwi, przez które na pewno wyjdzie On. Tak, On tylko czeka na taką okazję, żeby spotkać się właśnie z Tobą. Ale kiedy ja tam dotarłam, drzwi tkwiły w ścianie i wcale nie chciały się otworzyć. Ba, nawet lekko uchylić. Nie drgnęły nawet, kiedy szarpnęłam za klamkę i wydały głuchy dźwięk przypominający raczej uderzenie pluszowym misiem w kanapę niż walenie pięściami w starą deskę. Kiedy kopnęłam prawą nogą, skrzypnęły lekko, ale później okazało się, że to nosek mojego buta pękł na pół. Lewa noga nieco słabsza, pomyślałam i wzięłam większy zamach. Zupełnie mi się zapomniało, że to była zima, a tej uliczki raczej nikt nie odśnieża. Jak to się tutaj mówi – szanują każdy kamień. Rymsnęłam jak długa i wtedy zza drzwi wysunęła się ręka, która wciągnęła mnie do środka.
- Czego chcesz? Spokoju nie ma żadnego – burknął mężczyzna w czarnym meloniku. – Mów i zjeżdżaj.
Starałam się zachować spokój i bez lęku spojrzeć mu w oczy. Niestety melonik wsunął tak głęboko na czoło, że zdawały się ginąć w cieniu jego ronda.
- Kiedyś tutaj mieszkał… - wydukałam.
- Mieszkał, mieszkał, a teraz ja tu mieszkam
- Sam? - rozejrzałam się po izbie.
- Może sam, może z kimś, ale tamtego już nie ma. Do niewidzenia. – Wypchnął mnie z powrotem na ulicę, chociaż w ostatniej chwili poczułam, jak coś miękkiego ociera mi się o nogi. I dałabym głowę, że usłyszałem czyjś głos dochodzący z wnętrza domu.
- „Rękopisy nie płoną, pamiętaj” – wypłynęło za drzwi.
- Hej, czy mógłbyś to powtórzyć jeszcze raz – wsadziłam lewą, zupełnie sprawną nogę między drzwi, a framugę.
- „Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.” - Mężczyzna w meloniku zdecydowanie trzasnął mnie pogrzebaczem w lewy but, który zaczął wyglądać podobnie jak prawy (cóż, będzie z nich dobrana para) i szybko cofnęłam nogę. Zatrzasnął drzwi, a ja stałam oniemiała gapiąc się na ścianę, na której namalowano dwie dziwne postacie: mężczyznę w meloniku i kota, którzy noga w nogę wędrują po Patriarszych Prudach. Drzwi zniknęły. Ale Ty tam zajrzyj, Tobie na pewno się uda.