Zakochaj
Wiatru śpiewem otulona jak oddechem
Między nami wciąż próbuję dystans skrócić
Łapię słońce do kieszeni żeby wrócić
I napawać oczy twym uśmiechem
Bo nie jesteś przecież makiawelskim grzechem
I wiatrowi nie nakażesz pieśni nucić
Ja nie pragnę ciebie zbałamucić
Tylko zostać twoim cieniem albo echem
Ach odpowiedz proszę choć dystychem
Wszak sonety czas na śmietnik wrzucić
Możesz nawet prozą albo słów wybuchem
Pozwól śmiałym czynom ich macki ocucić
I zakochaj we mnie czczym odruchem
I nie pozwól więcej ciebie rzucić
Jola Czemiel