Bez gumki do włosów nie umiałam się obejść i chociaż od lat takich akcesoriów nie było w sprzedaży, zawsze udało mi się coś złowić. A to starą dętkę od roweru (Dacie wiarę? Kiedyś jeździło się przy użyciu mięśni nóg na czymś takim.), a to sparciały kłąb gumy do majtek (tutaj nawet ja pękam ze śmiechu), a to po prostu zestaw kolorowych gumek do włosów dla lalek, które sprawdzały się idealnie na moich cienkich warkoczykach.
Zawiązałam dzisiaj dwie różowe i jedną zieloną i szybko owinęłam warkocz wokół głowy, żeby go ukryć pod chustą. Zrobiłam to w ostatnim momencie, bo do sali wbiegły już dziewczyny, żeby przygotować się do lekcji.
Kika miała krótką, jasną grzywkę, która z trudem mieściła się pod chustą. Niesforne kosmyki wymykały się na czoło i co chwila podnosiła rękę, żeby wepchnąć je na miejsce. Pokazywanie włosów było zakazane, ale siermiężna chusta z grubego płótna czasem spadała, więc i tak wiedziałyśmy która jest blondynką o perlistych lokach, a która brunetką. Były też łyse i właśnie po to nosiłyśmy chusty, żeby ich nie stygmatyzować.
Kika zachichotała i ułożyła dłonie na ławce. Kilka dziewczyn od razu przysunęło się bliżej, bo pokazy, które urządzała, nie miały sobie równych. Nacisnęła drugą kostkę w palcu serdecznym lewej dłoni i na długich białych tipsach pojawiły się obrazy. Mały, tłusty królik najpierw gryzł marchewkę, a później przeskakiwał z paznokcia na paznokieć śmiesznie kręcąc ogonkiem. Śmiałyśmy się jak szalone, kiedy wskoczył na kciuk i najwyraźniej zauważył, że to już koniec drogi. Biegał w kółko i wachlował długimi uszami. Kika podstawiła drugą rękę i królik szybko przeskoczył na mały palec, wydając okrzyk radości.
- On beknął, fuj - rzuciła Kika i kliknęła kostką na palcu serdecznym. Obraz zniknął, a dziewczyny usiadły na swoje miejsca.
Nasza klasa została wybrana do testowania najnowszych technologii i nawet to, że niektóre straciły włosy, a tym z ostatniej ławki zaczęły się ruszać jedynki, wcale nas nie wystraszyło. Chciałyśmy się bawić dalej. Króliki były śmieszne, a my miałyśmy dopiero po dziewięć lat, to chyba nie ma się czemu dziwić.
Jola Czemiel
Obrazek Hasuan Fabregas