uciekłam o świcie
poduszka wyschła
zanim wstałeś
kolejny raz okrutny jak żart
którego nie zrozumiałam
powiedziałeś że jutro odejdziesz
przypadkiem nie zauważyłam opuszczonego kącika ust
drugi był podniesiony
co mnie pocieszyło i zostałam na noc
teraz domyślam się co miałeś na myśli
śmieję się do mego odbicia w lustrze
nie pojmuję tylko
dlaczego oczy wciąż pełne łez
Jola Czemiel