Takie pisanie to nie dla mnie, zmartwiła się Zuza, która od kilku dni nerwowo zaglądała na skrzynkę mejlową, gdzie spodziewała się znaleźć zlecenie. Kariera copywritera-freelancera nie zapowiadała się dobrze. Wysłała próbki swoich tekstów do kilkunastu redakcji, kilku agencji reklamowych, oraz do ciotki, żeby nie gderała, że nie szuka pracy.
Dzisiaj przyszło zlecenie na napisanie tekstu do rubryki kulinarnej.
- I co ja mam teraz zrobić? - Żaliła się przyjaciółce, przyklejonej do słuchawki na drugim końcu połączenia, które trwało już dobre dwie godziny.
- Wiesz co? To ja będę gotować, a ty to opiszesz. Co ty na to?
- Fajnie. Kup składniki i jakieś wino - rzuciła Zuza i pobiegła sprzątać kuchnię.
Wszystko upchnęła do zmywarki, tylko patelnia jako przedmiot wielkogabarytowy wylądowała w zlewie. Uwinęła się nad wyraz szybko, niepotrzebne szpargały wcisnęła do kącika za lodówką i kiedy Aga dzwoniła do drzwi, ona już się relaksowała z papierosem na balkonie.
- Kochana jesteś. - Zuza chwyciła torbę i postawiła na kuchennym blacie. Od razu wyciągnęła kieliszki. - Co gotujemy?
- Pomyślałam, że do wina wystarczy deska serów, oliwki i sałata z oliwą. Wzięłam jeszcze winogrona. - Wyłożyła na durszlak kiść dorodnych ciemnofioletowych owoców. Szybko pokroiła sery, wśród których dominował ukochany przez Zuzę camembert z orzechami, przepłukała sałatę i obficie skropiła złocistą oliwą, podśpiewując:
„Adela już,
zakłada suknię cienką.
Na wiosnę kwiatki rosną
i kwitnie miesiąc maj.
Gdy spytasz ją,
dla kogo ta sukienka?
To dla kochasia,
który odszedł w siną dal.”
Dziewczyny przeniosły się na leżaki ustawione obok okrągłego stolika na balkonie i zaczęły grać w domino. Po trzecim kieliszku Zuzie było już wszystko jedno, czy napisze ten artykuł.
- Nie - mruknęła i skreśliła ostatnie zdanie. - Po trzecim kieliszku dziewczynom zaszumiało w głowach i postanowiły już nigdy nie pić alkoholu - wymruczała Zuza i postawiła kropkę.
A swoją drogą, to fajnie by było mieć taką koleżankę i leżaki na balkonie, i wino, pomyślała Zuza i wysłała mejla z nowym tekstem do redakcji.
Jola Czemiel
fot.Pixabay